Wyobraź sobie, że ktoś oferuje ci wolny dzień, który możesz spędzić na cztery sposoby.
Do wyboru są…
- Dzień pod znakiem SPA: Poddajesz się masażowi, zamawiasz sobie manicure i pedicure, odprężasz się w saunie, słuchając ulubionej muzyki, wylegujesz się na tarasie z widokiem na morze.
- Dzień pod znakiem SPORTU: Jedziesz na wyprawę rowerową w nieskażone ruchem turystycznym góry lub idziesz na długi spacer po pięknym, pagórkowatym terenie. Alternatywnie: wybierasz się z przyjaciółmi na mecz siatkówki, by kibicować ulubionej drużynie.
- Dzień pod znakiem CISZY: Udajesz się w swoje ukochane miejsce odosobnienia (chatka w górach, ławka w parku, pusty skrawek plaży) i godzinami oddajesz się lekturze… malowaniu… modlitwie…
- Dzień pod znakiem OGRODU: Zaszywasz się w swoim ogródku, by bez pośpiechu walczyć z chwastami, sadzić kwiaty, przycinać krzewy i… dumać nad życiem.
Pamiętaj, to twój wybór. Nie ma dobrych i złych odpowiedzi. Żadna nie jest bardziej lub mniej “święta”. Ty wybierasz.
***
Ja bym wybrała opcję numer 4 – dzień w ogródku. Uwielbiam godzinami przesiadywać w moim zielonym królestwie, dbać o jego piękno i obmyślać jego ekspansję. Rodzina Swindollów zawsze znana była z tego, że robiła dobry użytek ze swoich rąk – malując, projektując, pisząc czy też pielęgnując ogrody. W jakiś sposób czynności te pomagają nam wyrazić samych siebie. A przy okazji uczą bezcennych lekcji życia.
***
Pewnego dnia, wraz z moim synem Austinem wyruszyliśmy na rutynowy “ogrodowy patrol”. Celem inspekcji były wszelkiej maści chwasty. Pobieżny ogląd przyniósł dobre wyniki: żadnych niepożądanych roślin na horyzoncie. Gdy jednak zanurzyliśmy nasze motyki w czarną ogrodową ziemię, dokonaliśmy fascynującego odkrycia.
Pod powierzchnią rozgościł się ogromny, poplątany gąszcz korzeni jakiegoś niezidentyfikowanego chwastu. Swoimi mackami obejmował niemal cały ogród. Było jasne, że w każdej chwili mógł dokonać inwazji na powierzchnię.
***
Przyroda pulsuje bogactwem życia w jego najróżniejszych formach. Równocześnie jest miejscem bezlitosnej walki o byt. W zakamarkach pięknych parków i ogrodów kryją się chwasty, insekty i pasożyty, które dokonują niewidzialnego dzieła “destrukcji”.
Z nami jest podobnie. Ludzie mogą sprawiać wrażenie zadbanych, pewnych siebie i szczęśliwych, ale pod powierzchnią kryją się często warstwy zgnilizny. Zwracamy uwagę na to, co zewnętrzne, jednak ważniejsze jest to, co siedzi w naszej duszy. A tam, stopniowo, rozrasta się poplątany gąszcz egoizmu, strachu, uprzedzeń, zranień i goryczy, który – bez interwencji z zewnątrz – stopniowo niszczy naszą osobę.
Jest jednak ktoś, kto potrafi wyrwać z korzeniami chwasty zła z naszego wnętrza i zastąpić je sadzonkami dobra i piękna. Najlepszy Ogrodnik wszech czasów. Bóg.
***
Niezależnie od tego, co cię czeka w dniu dzisiejszym (i niezależnie od tego, w jaki sposób byś go spędził, gdyby to był dzień wolny od jakichkolwiek obowiązków) – zaproś do niego Boga. Podziękuj Mu za to, w jak wyjątkowy sposób cię stworzył. Pozwól Mu zaszczepić w twoim wnętrzu Jego piękno.