Przyznam się wam do czegoś – zdarzają się chwile, gdy zaczynam wątpić w Bożą dobroć. Mówię to ku własnemu zawstydzeniu. Kiedy sprawy przybierają obrót nie taki, jak bym sobie życzył, gdy na moje modlitwy nie otrzymuję odpowiedzi, gdy nie potrafię pogodzić cierpienia, jakiego jestem świadkiem, z miłosiernym charakterem Boga… wtedy właśnie zmagam się z wątpliwościami, z tym dręczącym pytaniem “Dlaczego?”
Z pomocą w moich (naszych) rozterkach przychodzi autor Listu do Hebrajczyków, wołając “Nie zamykaj się w klatce swojej ludzkiej logiki. Myśl po Bożemu. Myśl teo-logicznie!”
Powiem wam coś z własnego doświadczenia: To naprawdę dobra rada.
Zajrzyjmy razem do Listu do Hebrajczyków 6,17-18:
Dlatego Bóg, pragnąc wykazać że to, co ludziom obiecał, jest absolutnie nieodwołalne, umacnia swoje obietnice przysięgą. Otóż te dwa akty Boże [obietnica i przysięga], nieodwołalne i wykluczające jakąkolwiek możliwość rozminięcia się Boga z prawdą, powinny być dla nas źródłem prawdziwego pokrzepienia, o ile tylko trwać będziemy niezachwianie przy zaofiarowanej nam przez Boga nadziei.
(tłum. Biblii Warszawsko-Praskiej)
Mamy tu dwa fakty teo-logiczne: 1) To, co Bóg obiecuje, jest nieodwołalne; 2) Boże obietnice są umocnione przysięgą.
Już na wstępie chciałbym coś podkreślić: Nie próbuj tego nikomu drobiazgowo tłumaczyć. Nie jesteś w stanie. Gdybyś umiał to zrobić – byłbyś Bogiem. Wiemy jedynie, że wszystko, co się dzieje, jest częścią doskonałego Bożego planu (obietnicy), że ten plan jest potwierdzony Bożą gwarancją (przysięgą) i że nic nie jest w stanie tego planu naruszyć.
Wszystko jest pod Bożą kontrolą. Na tym właśnie polega myślenie teo-logiczne. Jak ujął to Salomon: Bóg uczynił wszystko doskonale w oznaczonym czasie. (Księga Koheleta 3,11)
Pozwólcie, że podam wam pewien teo-logiczny sylogizm:
Przesłanka #1: Bóg ma w swoim ręku każdy etap i każdy moment naszego życia.
Przesłanka #2: W naszym życiu zdarzają się etapy, w których zmagamy się z trudnościami i momenty, w których stoimy twarzą w twarz z cierpieniem i bólem.
Wniosek: Bóg ma w swoim ręku każdy trudny etap i każdy bolesny moment naszego życia.
Łatwo nam chwalić Boga, kiedy spływają na nas Jego dobrodziejstwa, kiedy nasz domowy budżet jest stabilny, praca – dobrze płatna, awans – więcej niż prawdopodobny, relacje – bezproblemowe, a zdrowie – doskonałe. Trudniej nam wierzyć w to, że Bóg ma wszystko pod kontrolą, gdy sprawy mają się dokładnie na odwrót.
Dlaczego warto myśleć teo-logicznie?
Zajrzyjmy znów do tekstu. W wersecie 18 odnajduję trzy powody, dla których warto patrzeć na życie z teo-logicznej perspektywy:
Abyśmy przez dwie rzeczy niezmienne, co do których niemożliwe jest, by skłamał Bóg, mieli trwałą pociechę, my, którzyśmy się uciekli do uchwycenia zaofiarowanej nadziei.
(tłum. Biblii Tysiąclecia)
W trudnych chwilach, analizując i roztrząsając wszystko przy użyciu naszej ludzkiej logiki, wpadniemy tylko w zniechęcenie. Myśląc teo-logicznie, doznamy zachęty. Myślenie skoncentrowane na Bogu przynosi “trwałą pociechę”, prawdziwe pokrzepienie.
W trudnych chwilach, oceniając wszystko tylko w kategoriach ludzkich, możemy popaść w rozpacz. Myśląc teo-logicznie, odkryjemy nową nadzieję. Jak pisze autor listu, świadomość, że Bóg nie kłamie, że nigdy nie zawodzi, jest najlepszą “ucieczką” w czasie życiowych sztormów. Twoja nadzieja jest w Bogu, a w nie w sobie samym. Twoja przyszłość jest w Jego ręku, a nie na szali ślepego losu.
I w końcu, jak czytamy dalej (werset 19):
Nadzieja ta jest dla naszej duszy niczym silna i absolutnie pewna kotwica.
W trudnych chwilach, skupiając nasz wzrok na problemach, tracimy nasz wewnętrzny pokój. Myśląc teo-logicznie, zakotwiczymy naszą duszę w wierności Boga. Boże słowo jest naszym fundamentem, naszą duchową kotwicą.
Tak jak łódź potrzebuje schronić się przed burzą w przystani portowej, tak jak statek potrzebuje zarzucić kotwicę, by oprzeć się zdradzieckim prądom, tak i my – targani wątpliwościami, smagani bólem, zalewani smutkiem – potrzebujemy schronić się w obecności Jezusa. Tylko tam jesteśmy bezpieczni.
Zwątpienie zawsze znajdzie sposób, by nas dręczyć: Jesteś sam… Nikogo nie obchodzi, przez co przechodzisz… Nikt ci nie pomoże…
Ale Słowo Boże zawsze znajdzie sposób, by nas umocnić: Bóg jest twoim Ojcem, a Chrystus – twoim Arcykapłanem. Na zawsze, na wieki. Jezus siedzi po prawicy Ojca i wstawia się za tobą. Przynosi Mu twoje życie. Nie bój się, Boży synu, Boża córko! On nie dopuści, by to doświadczenie cię złamało. On jest przy tobie
Praktyczne wnioski
Zmagając się ze zniechęceniem, pamiętajmy więc o tym, że…..
Bóg nigdy nie kłamie. Tak, On może testować naszą wiarę – i często korzysta z tej możliwości. Tak, często na nasze modlitwy odpowiada NIE lub POCZEKAJ. Ale nigdy, przenigdy, nie zrobi nic wbrew temu, co powiedział. A swoim naśladowcom obiecał, że zawsze będzie z nimi i nigdy nie zostawi ich samym sobie. Nie zapominajmy o tym!
Nie możemy przegrać. Zwątpienie mówi: “Przegrałeś. Zaprzepaściłeś swoje szanse. Zaufałeś Bogu i zostałeś z pustymi rękami.” A ja odkrywam w tym fragmencie Pisma, że wszyscy ci, którzy trzymają się Boga jak kotwicy, nigdy nie przegrywają. Tak, Bóg inaczej mierzy czas i w danym momencie może nam się wydawać, że wszystko się w naszym życiu zawaliło. Ale w dłuższej perspektywie, każdy, kto Mu ufa, na pewno znajdzie się po stronie wygranych. Bóg jest zwycięzcą – więc i my jesteśmy zwycięzcami!
Jezus nigdy nie zawodzi. Cytując myśl z Księgi Przysłów, On jest jak “przyjaciel, co przylgnie bliżej nad brata”. (Przysłów 18,24; Biblia Tysiąclecia). Jezus wszedł do nas poza zasłonę wieczności, przygotowując nam drogę. Jest naszym arcykapłanem. (Hebrajczyków 6,20) Co oznacza, że w każdej chwili twojego życia wstawia się w twojej sprawie u Ojca. A kiedy przekroczysz próg śmierci, jeśli tylko uczyniłeś Go swoim Panem, stanie u twojego boku, by wprowadzić cię do oszałamiająco pięknej rzeczywistości Nieba.
Jestem naprawdę głęboko przekonany, że Jezus jest naszą jedyną nadzieją. Tylko z Nim przejdziemy przez życiowe zawieruchy bez zgorzknienia. Tylko On daje trwały wewnętrzny pokój. Tylko w Nim możemy pewnie zakotwiczyć naszą przyszłość.
Nie mam innej odpowiedzi niż Jezus Chrystus. Nie mogę ci obiecać uzdrowienia. Nie mogę ci przyrzec, że nie umrzesz. Nie będę cię zwodził, że jutro świat przestanie być niesprawiedliwy. Ale mogę ci obiecać, że jeśli przyjdziesz do Niego i zawierzysz Mu siebie, On odnowi w tobie nadzieję.