Nadzieja w obliczu wątpliwości

Czy kiedykolwiek miałeś okazję stanąć na szczycie wysokiej góry i tego samego dnia zejść do skrytej w zmierzchu doliny?

Sytuację taką możemy pojmować w sposób dosłowny lub przenośny, w sensie duchowym. Jeżeli doświadczyłeś duchowych wyżyn, to prawdopodobnie znasz również uczucia towarzyszące przechodzeniu przez duchową dolinę. Przeżycia tego typu są nieodłącznie powiązane z emocjami, takimi jak zniechęcenie czy lęk. Niekiedy przybierają nawet formę depresji.

Obraz górskiego szczytu i doliny pomaga zilustrować zmagania, które nie są obce nawet ludziom głębokiej wiary. Zmagania te pokazują rzeczywisty stan naszego serca. Zdarza się, że prowadzą do stanu, gdy całkowicie ulegamy sile negatywnych emocji… I to właśnie ten punkt “doliny” jest najbardziej niebezpieczny.

Starotestamentowy prorok Eliasz toczył tę samą bitwę, bitwę nadziei z wątpliwościami.

W 1 Księdze Królewskiej, rozdziale 18, Bóg zlecił Eliaszowi, by poinformował króla Achaba o tym, iż kończy się czas suszy – kary za bałwochwalstwo. Eliasz zgromadził na szczycie góry Karmel ośmiuset proroków Baala, rzucając im wyzwanie. Mieli prosić swoich bogów, by zesłali z nieba ogień, który miał spalić złożoną przez nich ofiarę. Eliasz powiedział, że którykolwiek z bogów ześle ogień, okaże się jedynym prawdziwym Bogiem.

Po całym dniu śpiewów, modlitwy i pokuty, pogańscy prorocy nie byli w stanie wezwać ognia od swych “bogów”. Wtedy Eliasz wezwał Pana, by objawił Swoją moc. Z nieba spadł ogień i pochłonął ofiarę. Wszyscy ludzie padli na twarz, kłaniali się i mówili: “Naprawdę Jahwe jest Bogiem! Naprawdę Pan jest Bogiem.” (1 Krl 18,39) Następnie Eliasz pochwycił proroków Baala, sprowadził ich do potoku Kiszon i tam ich wytracił. (1 Krl 18,40) To było ogromne zwycięstwo Eliasza, doświadczenie duchowej wyżyny.

A potem zaczęło padać.

W odpowiedzi na działania Eliasza, żona Achaba, Jezebel, zagroziła zabiciem proroka. Chcąc zachować życie, Eliasz zaczął uciekać. Paniczna ucieczka trwała ponad jeden dzień. Następnie usiadł na pustkowiu pod drzewem i prosił Boga o śmierć.

Zaledwie kilka dni wcześniej, Eliasz doświadczył niesamowitej Bożej mocy na oczach setek nieprzyjaznych i niegodziwych ludzi. Chwilę później, pod wpływem groźby pojedynczej osoby… przestraszył się i uciekł. Co się zmieniło? Gdzie podziała się jego wiara?

Eliasz był zupełnie wyczerpany, a co za tym idzie, podatny na zniechęcenie i wątpliwości. Zaczął użalać się nad swoim losem i stracił właściwą perspektywę. Skupił się bardziej na własnych emocjach, niż na Bogu. Chuck Swindoll w swojej książce, zatytułowanej Eliasz: Człowiek bohaterstwa i pokory, napisał: “Eliasz musiał ponownie skierować swój wzrok na Boga. To było absolutnie konieczne. Był używany w potężny sposób, ale to właśnie Pan sprawił, że stał się potężny. Stał mocno w obliczu wroga, ale to Pan był tym, który dawał mu siłę.”1

Mierząc się z wątpliwościami, musimy walczyć ze zniechęceniem. Gdy sprawy wyglądają tak źle, że już nie może być gorzej, potrzebujemy nawiązać kontakt z tymi, którzy pomogą nam odzyskać odpowiednią perspektywę i odnowią w nas nadzieję.

Uciekając, Eliasz oddalił się od ludzi, którzy mogli wesprzeć go w wierze – którzy mogli zapewnić mu wsparcie, pocieszenie, zachętę… a przede wszystkim obiektywizm. Gdyby zdecydował się wtedy zwrócić do nich, łatwiej byłoby mu dostrzec, że Bóg, który wcześniej zsyłał z nieba ogień, będzie w dalszym ciągu go prowadził i ochraniał. Jednak zamiast tego, Eliasz zawołał: “Wielki już czas, o Panie! Odbierz mi życie, bo nie jestem lepszy od moich przodków.” (1 Krl 19,4)

Wielu z nas sytuacja, w której znalazł się Eliasz, może wydawać się znajoma. Żyjąc w społeczeństwie, które coraz bardziej zatraca zdrowe chrześcijańskie wartości, nieznającym przesłania Słowa Bożego, łatwo jest poczuć się odizolowanym czy osamotnionym. O ile łatwiej jest poddać się użalaniu i beznadziei, niż zaufać Bożemu prowadzeniu.

Po tym jak Bóg zapewnił Eliaszowi odpoczynek i pożywienie na pustkowiu, skonfrontował go pytaniem: “Co tu robisz, Eliaszu?” (19,9) Eliasz stwierdził, że był ostatnim pozostałym prorokiem żywego Boga. Zamiast obwiniać Eliasza za zbytnie skoncentrowanie na swojej osobie, Bóg objawił się prorokowi. Powiedział Eliaszowi, iż nie jest sam, niezależnie od tego, jak oceniał sytuację. W Izraelu nadał było ponad 7000 ludzi, wiernie służących Panu, którzy nie kłaniali się Baalowi ani nie całowali jego posągów. (19,18)

Tak samo jest dzisiaj. Niezależnie od tego, jak źle rzeczy wyglądają, na świecie wciąż żyją ludzie, którzy są wierni głoszeniu Słowa Bożego.

Historia Eliasza zachęca nas, by zawsze patrzeć w górę, a nie w dół. Potrzebujemy cały czas opierać się na wierności Boga, a nie na chwilowych emocjach czy wątpliwościach. Nawet jeżeli sytuacja wygląda beznadziejnie, pamiętajmy, że służymy Bogu, który ma moc nas podtrzymać i poprowadzić do zwycięstwa. Możemy tę prawdę zastosować do każdej sytuacji w naszym życiu: problemów w pracy, w małżeństwie, w kościele.

Potrzebujemy pamiętać, że jeżeli trzymamy się Boga i Jego woli, jesteśmy bezpieczni. Nawet jeśli nie jest to miejsce duchowej wyżyny.

  1. Charles R. Swindoll, Elijah: A Man of Heroism and Humility (Nashville: Word, 2000), 121.

Copyright © 2011 Insight for Living, Inc.

Opublikowany w temacie: Bohaterowie Biblii, Przeciwności i oznaczony kategorią: .

Robyn Roste ukończyła studia dziennikarskie i pracuje dla Insight for Living Canada jako koordynator produkcji audycji radiowych, autor tekstów i edytor.