Prześladowani… czy naprawdę?
Wielu chrześcijan postrzega samych siebie jako osoby prześladowane. Prawda jednak bywa taka, że to drobne, raczej nieszkodliwe złośliwości i przytyki są przez nich odbierane jako objawy “wielkiego” prześladowania. Istota problemu sięga raczej nadwrażliwości danej osoby czy braku umiejętności zaakceptowania różnicy zdań. Z tego względu, kategoria „prześladowany/a” zostaje spłycona. Istnieje potrzeba ponownego definiowania tego pojęcia, tak by przywrócić mu właściwe znaczenie i wagę.
Czym naprawdę jest prześladowanie?
Prześladowanie na tle religijnym polega na ograniczaniu wolności danej osoby lub grupy osób ze względu na jej przynależność do konkretnego wyznania. Dotyka ono chrześcijan w momencie, gdy ludzie z otoczenia szykanują ich z powodu wiary w Jezusa Chrystusa i postępowania według zasad, które głosił. Wiąże się z nękaniem i bólem – zarówno fizycznym, jak i psychicznym.
Prześladowania dotykają dzisiaj chrześcijan na całym świecie. Ich początkiem jest zawsze chwila, gdy otoczenie dostrzega realną różnicę pomiędzy życiem opartym na wierze w Jezusa, a takim, w którym jej brak. Największe natężenie prześladowań dotyczy chrześcijan zamieszkujących kraje Azji i północnej Afryki.
Korzenie chrześcijaństwa-bez-prześladowań
Nam, wierzącym z krajów cywilizacji zachodniej, doświadczenie prześladowania jest najczęściej zupełnie obce. Z dwóch głównych powodów:
1) Nasze życie nie wyróżnia się niczym na tle otoczenia.
Lub:
2) Izolujemy się od otoczenia.
Pierwszy powód wskazuje na problem braku zaangażowania z naszej strony – żyjemy zgodnie ze standardami tego świata zamiast konsekwentnie trzymać się Bożych zasad. Gdy jesteśmy jak wszyscy wokół, skoncentrowani na sobie, folgujący swoim zachciankom, skłonni do nieuczciwych zagrań (gdy osiągamy z tego korzyść), nikt nie odczuwa potrzeby prześladowania nas. Tak przecież robią wszyscy.
Drugi powód jest bardziej subtelny. Wierzący wycofują się z tego świata, unikając z nim interakcji. Kręcimy się tylko we własnym kręgu znajomych. Jeśli nie ryzykujemy życia pośród niewierzących, zamykamy się przed potencjalnym szykanowaniem.
Plan Jezusa
W Biblii czytamy jednak, że prawdziwych uczniów Jezusa nieuchronnie SPOTKAJĄ prześladowania. (zob. Ewangelia Jana 15,20; 2 List do Tymoteusza 3,12)
Jezus oczekuje, że Jego naśladowcy będą radykalni i zaangażowani, ale także pełni współczucia i pokoju. Nie było jego zamiarem, by wierzący odcinali się od społeczeństwa poprzez fizyczną izolację. On chce, byśmy byli wyrazistym świadectwem Jego miłości wszędzie tam, gdzie nas powołał: w rodzinie, wśród przyjaciół i sąsiadów, w miejscu pracy. Wszystko po to, by coraz więcej ludzi mogło Go poznać.