Im dłużej chodzę po tym świecie, tym lepiej widzę, jak łatwo umykają nam wszystkie te duże i małe, radosne, niepowtarzalne zdarzenia, których sprawcami są nasze dzieci. Mówię to z doświadczenia, jako rodzic czwórki dorosłych dzieci. A będąc dziadkiem (dziesięcioro wnucząt!), tylko utwierdzam się w tym przekonaniu.
Niezależnie od napiętego kalendarza i rozlicznych odpowiedzialności musimy nauczyć się wychwytywać te szczególne momenty, cieszyć się nimi, “smakować” je i… utrwalać w naszej pamięci.
Już słyszę pytanie: Ale jak to zrobić? Miło, że pytasz. Odpowiem więc: Można się za to zabrać na przykład na trzy poniższe sposoby:
Po pierwsze, poświęć uwagę. Co przez to rozumiem? Musimy dzieciom dać coś o wiele więcej niż tylko zaspokojenie ich potrzeb. Musimy poświęcić im uwagę. Pewna kobieta ujęła to bardzo trafnie (jestem pod wrażeniem szczerości jej wypowiedzi!):
Nigdy nie przyglądałam się mojemu dziecku z należytą uwagą. Owszem, gdy patrzyłam na jego usteczka, dostrzegałam brud, który trzeba umyć. Gdy patrzyłam na nosek, widziałam, że trzeba go wytrzeć. Patrząc na oczka widziałam, że były otwarte, choć już dawno powinny być zamknięte. Patrząc na włosy, widziałam, że są w nieładzie i trzeba je uczesać albo obciąć. Nigdy nie widziałam jego buzi bez dawania jakiejś rady czy uwagi.
W życiu mojego dziecka byłam obecna przez 20 lat. Ubierałam mu sweter, gdy było mi zimno; gdy było za ciepło, zabierałam koc z jego łóżeczka. Karmiłam je, gdy ja byłam głodna i kładłam do łóżka, gdy ja byłam zmęczona. Moje dziecko było na diecie wtedy, gdy ja czułam się za gruba. Podwoziłam je wtedy, gdy wydawało mi się, że dystans był zbyt duży, by z nim pójść pieszo. Na koniec wmawiałam mu, że za bardzo absorbuje mój czas i uwagę.
W całym tym zapamiętaniu umknęło mi, że to nie czystość i schludność w domu plasują się zaraz po pobożności, to miejsce… należy się mojemu dziecku.1
Przyjrzyj się sobie. Czy czasem nie dałaś (dałeś) zdominować się drobiazgowości do tego stopnia, że w twoim domu wszystko musi być zapięte na ostatni guzik? Czy rzeczywiście schludność według ciebie zajmuje drugie miejsce po pobożności? A może to tylko chęć kontrolowania wszystkiego i wszystkich wokoło? Kurz znowu pojawi się w twoim domu. Ale dziecko – bądźmy szczerzy do bólu – może nie będzie chciało do niego już wrócić?
Poświęć więcej uwagi twojemu synowi. Zanurz się w świat wyobrażeń i emocji twojej córki. To wspaniały sposób na wychowanie twojego dziecka – bez łamania jego ducha czy obniżania poczucia wartości.
Po drugie, rób zdjęcia. Uchwyć te szczególne momenty na zawsze. Gdy twoje dziecko uczy się jeździć na nartach (ledwo stojąc na nogach), rób mu zdjęcia. Gdy pomaluje niezmywalnym flamastrem ścianę w salonie, udziel mu reprymendy a potem… uwiecznij jego dzieło na kliszy. To jego pierwsza randka? Jej pierwszy stanik? Łap za aparat! Zdjęcia robione w czasie przyjęcia urodzinowego, z okazji ukończenia studiów czy ślubu to już dzisiaj niemal standard. Nie pozwól jednak, by wyślizgnęły ci się te łatwo umykające (bo mniej oczywiste) chwile dnia codziennego, w których twoje pociechy przeżywają swoje niezapomniane przygody.
Po latach będziesz mógł zrobić twojemu dziecku album pełen wspomnień i podarować mu go, gdy będzie miało własne dzieci. Pamiętaj, robiąc zdjęcia, zachowujesz o wiele więcej niż tylko obrazy!
Po trzecie, zacznij się śmiać. Mówię zupełnie poważnie! Czy nie zauważyłeś, że jesteśmy strasznie spięci? Okropne z nas SZTYWNIAKI! Moim wkładem w nasze życie rodzinne jest między innymi poczucie humoru. Postanowiłem w tym względzie nie odpuszczać – aż do końca. Moje dzieci być może nie zapamiętają moich kazań, ale mam cichą nadzieję, że będą opowiadać kiedyś swoim wnukom, jak wrzuciłem ich matkę do basenu. (Wrzucić do basenu jest łatwo… ale pielęgnować takie historie w pamięci, to już całkiem inna historia!)
Rodzice dorosłych dzieci przeważnie żałują jednego – że nie cieszyli się okresem wychowywania dzieci tak, jak można było. Prawdą jest, że nasze dzieciaki najdłużej przechowują w pamięci chwile radości i zabawy. Pamiętają komiczne sytuacje, w których wszystko poszło “nie tak”. Nigdy nie zapomną widoku taty, gdy ochlapał sobie krawat zupą w restauracji albo jego miny, gdy 1 kwietnia mamie udało się go nieźle “wkręcić”.
Jeśli umiesz się śmiać z takich rzeczy, twoje dzieci też będą się dobrze bawiły. Niestety, one pamiętają także i to, gdy rozlana kropla mleka zamieniła się w godziny oskarżeń i kpin. Jeśli nie masz poczucia humoru, szybko staniesz się ponurakiem. Dzieci w twoim towarzystwie będą spięte i rozdrażnione, skrycie marząc o tym, jak najszybciej od ciebie uciec. Dorastanie w takiej atmosferze to tragedia. A więc wyluzuj i zacznij się śmiać! Zapoczątkuj w swojej rodzinie modę na śmiech i dobry nastrój.
Czas spędzony z dziećmi i wnukami jest bezcenny. Umyka bezpowrotnie. Moja rada dla ciebie: Poświęć im uwagę… rób masę zdjęć… i śmiej się do łez!
- Erma Bombeck, Family – The Ties That Bind . . . And Gag! (New York: Fawcett Books, 1987), s. 218–19.
Copyright © 2012 Charles R. Swindoll, Inc.