Być tam, gdzie są ludzie

Ewangelia Mateusza 10,24-39

Był znienawidzony. Oczerniano go, grożono mu, publicznie krytykowano i prywatnie upominano. Jak sam przyznał, walczył z grzechami ciała. Szczególnie z gniewem. Jego skłonność do zaciekłych dyskusji, jak napisał jeden z biografów, sprawiała, że to co pisał „pachniało prochem, a jego słowa były wystrzałami. Przytłaczał swoich przeciwników ryczącą kanonadą argumentów, elokwencji, pasji i zarzutów”. Z jego pióra kapał sarkazm.

Wielokrotnie i celowo w nieprawidłowy sposób wypowiadał nazwisko jednego ze swoich kolegów, w ten sposób go obrażając. Wyrażał się o nim z taką wulgarnością, że pewien znany historyk powiedział, że nie potrafi przetłumaczyć jego słów na przyzwoity angielski. „Jedna wielka nawałnica” to trafny opis sposobu jego zachowania.

Może cię zaskoczyć to, że był chrześcijaninem, a nawet duchownym. Kiedyś przyznał:

Nigdy nie funkcjonuję lepiej niż pod wpływem złości – kiedy jestem zły, potrafię pisać, modlić się i wygłaszać dobre kazania.

Jego niezależny duch doprowadził do tego, że został ekskomunikowany przez papieża, gdy miał zaledwie trzydzieści osiem lat. A jego ożenek z zakonnicą (w XVI wieku!) był dla kościoła jak sypanie soli na ranę i stał się przedmiotem dyskusji każdego klasztoru w Europie. Nierażony tym, stał samotnie niczym byk w zamieci. . . ale nie milczał.

Jak w przypadku wszystkich tak szeroko znanych postaci, krążące wokół jego osoby opowieści są pełne przesady. Trudno odfiltrować mity od prawdy, ale jedno jest pewne, Marcin Luter nie był kimś, kogo życie było bez znaczenia. Lekceważony, tak; nieważny, nie. Zbuntowany, tak; arogancki, nie. Bez oparcia w innych, tak; bez celu, nie. Zaczepny i agresywny, tak; impertynencki i zrzędliwy, nie.

Ze wszystkimi jego wadami, przesłania Lutra nie można skrytykować za monotonię i oderwanie od rzeczywistości. Jego filozofię można podsumować jego własnymi słowami:

Jeśli głosisz ewangelię we wszystkich aspektach, z wyjątkiem kwestii, które dotyczą konkretnie twoich czasów – w ogóle nie głosisz ewangelii.

Nie zrozum mnie źle, nie popierał tak zwanej „ewangelii społecznej”, ale raczej słowo od Boga, które bardzo mocno odnosi się do aktualnej sytuacji. Ewangelii nie można zmieniać. Nie możemy nią manipulować. Jednak jej przesłanie wbija się w każde pokolenie jak ostrze miecza, naostrzone na kamieniu Biblii, rozgrzane w piecu istniejącej rzeczywistości i potrzeb.

Ze wszystkich sposobów, na jakie człowiek może zareagować na ewangelię, nie ma gorszego niż ziewnięcie. . . znudzenie „I co z tego?” albo „Kogo to obchodzi?”

Uważam za odświeżające, że Jezus Chrystus spotykał się z ludźmi w miejscu, w którym byli. Jego słowa głęboko ich dotykały. Było w nich o wiele więcej tu i teraz niż kiedyś i gdzieś. Jego ataki skierowane przeciwko hipokryzji i uprzedzeniom religijnym były głośne i wyraźne. Widział ludzi takimi, jakimi byli, a nie takimi, jakimi „powinni być” i z takimi się spotykał. Gniewni młodzieńcy, ślepi żebracy, dumni politycy, swobodnie żyjący grzesznicy, prości rybacy, ofiary demonów i zasmuceni rodzice – rozumiał ich tak dobrze, jak swoich Dwunastu uczniów, którzy wsłuchiwali się w każde Jego słowo.

Jego wrogowie nie rozumieli Go, ale nie mogli ignorować. Nienawidzili Go, ale nigdy nie byli Nim znudzeni. Jezus potrafił w odpowiedni sposób podchodzić do każdego człowieka. I nadal tak jest.

To my usunęliśmy krzyż sprzed ludzkich oczu. To my sprawiamy wrażenie, że przynależy on tylko do klasztornych cel, sal seminaryjnych, miękkich cieni witraży i marmurowych posągów. Słowa George’a MacLeod’a wyrażają moje najgłębsze przekonanie.

Po prostu twierdzę, że krzyż znowu należy wznieść
w centrum handlowym
tak samo jak na wieży kościoła,
chciałbym przypomnieć, że
Jezus nie został ukrzyżowany w katedrze
między dwiema świecami,
lecz na krzyżu pomiędzy dwoma złodziejami,
na miejskim śmietniku,
w miejscu, gdzie krzyżowały tak różne dążenia polityczne,
że Jego imię musiano napisać
po hebrajsku, po łacinie i po grecku. . .
W miejscu, gdzie debatują cynicy,
złodzieje przeklinają, a żołnierze uprawiają hazard.
Ponieważ tam właśnie umarł
i właśnie za to On umarł.
I tam właśnie powinni być uczniowie Chrystusa,
tam powinni być.

Jeśli głosisz ewangelię we wszystkich aspektach, z wyjątkiem kwestii, które dotyczą konkretnie twoich czasów – w ogóle nie głosisz ewangelii.

Charles R. Swindoll Tweetuj

Wyjęte z: Come Before Winter and Share My Hope, Copyright © 1985, 1988, 1994 Charles R. Swindoll, Inc. Wszelkie prawa zastrzeżone. Użyto za zgodą.

Opublikowany w temacie: Charakter, Kościół, Przeciwności i oznaczony kategorią: , , , , .

Rzetelność, praktyczność, poczucie humoru - to znak firmowy rozważań biblijnych Charlesa R. Swindolla. Od 1979 roku Chuck przewodzi organizacji Insight for Living, która zajmuje się rozpowszechnianem audycji radiowych z jego nauczaniem biblijnym. Chuck jest także honorowym kanclerzem Seminarium Teologicznego w Dallas oraz starszym pastorem wspólnoty Stonebriar Community Church we Frisco w Teksasie.