Jak przezwyciężyć lęk?

Pytanie: W zeszłym miesiącu wydawało mi się, że miałem atak serca. Mój puls był wysoki, dłonie spocone i oddychałem bardzo ciężko. Myślałem, że to już koniec. Udałem się do szpitala, gdzie powiedziano mi, że moje serce pracuje prawidłowo, a objawy te były atakiem paniki. Od czasu do czasu ta sytuacja powtarza się i znów ogarnia mnie ten dziwny, głęboki lęk. Myślę wtedy sobie, że teraz to już naprawdę musi być atak serca. Co mogę zrobić, aby zapanować nad tymi emocjami i myślami?

Odpowiedź: Przede wszystkim, doceniamy Pana szczerość i odwagę, by podzielić się z kimś tymi przeżyciami. Często osoby zmagające się z napadami lęku obawiają się, by komukolwiek to wyjawić. Wydaje im się, że będą skrytykowane czy wyśmiane za przejawianie takich emocji. Zapewniamy Pana o naszym zrozumieniu i wsparciu.

Jeśli stresujące sytuacje nie przekraczają określonego poziomu intensywności, zwykle potrafimy poradzić sobie z towarzyszącymi im emocjami. Po wyczerpującym dniu w pracy sięgamy po przyjemną powieść lub idziemy na długi spacer… i od razu czujemy się lepiej.

Jednakże napady lęku są czymś dużo bardziej skomplikowanym. Przyczyna tkwi głęboko w nas. W chwili napięcia w naszych myślach mogą powstawać przerażające wizje tego, co może nam się przytrafić. Gdy zaczynamy im się poddawać, nasz organizm na to reaguje. Poziom adrenaliny momentalnie się podnosi, co wpływa na zachowanie całego ciała. Puls zaczyna skakać, dłonie stają się zimne, oddychamy szybko, oblewa nas zimny pot. Możemy nawet czuć się tak, jakbyśmy umierali, co staje się prawdziwym olejem napędowym dla naszych emocji.

Z Pana opisu wynika, że doświadczył Pan podobnego rodzaju objawów. Co więc można zrobić w takiej sytuacji?

Niektórzy chrześcijanie, z pewnością w dobrej wierze, powiedzieliby: “Po prostu zaufaj Bogu i przestań się bać.” Jest to jednak powierzchowna rada. Zaufanie jest “bierną” emocją. Przekonanie samego siebie do zaufania w momencie, gdy emocje szaleją, a ciało reaguje, jak gdyby było o krok od śmierci, nie jest łatwe. Jest to jak picie mocnego espresso i powtarzanie sobie: “No śpij, śpij… śpij!”

Jednakże, może Pan wykonać kilka praktycznych kroków, by zapanować nad emocjami.

Pierwszy z nich odnosi się do aspektu duchowego. Apostoł Paweł pisze: O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie. (List do Filipian 4,6-7) Duchowy fundament jest istotną częścią rozwiązania. Relacja z Bogiem, modlitwa – to wszystko buduje w naszym sercu zasoby radości i pokoju. Modlitwa nie musi być suchym powtarzaniem formułek, ale raczej dialogiem, otwieraniem serca na Boga. Oczami wyobraźni możemy kroczyć z Jezusem i opierać się na Jego ramieniu. Razem z Nim możemy spojrzeć w oczy problemom, podtrzymywani Jego siłą. Taka modlitwa umieszcza nas w pozycji całkowitej zależności od Boga. Uświadamiamy sobie, że nie jesteśmy samowystarczalni. Uzyskujemy pokój poprzez całkowite poddanie się Bogu, który zasiada na tronie naszego życia. On może zająć się tym, nad czym my nie potrafimy zapanować.

W wypowiedzi Apostoła Pawła łatwo przeoczyć jedną sprawę. Chodzi o znaczenie słów “z dziękczynieniem”. Często zatrzymujemy się na wymienieniu licznych próśb. Wołanie do Boga czy błaganie Go o pomoc w trudnościach z reguły nie stanowi dla nas problemu. Dziękczynienie przenosi jednak naszą modlitwę na zupełnie inny poziom.

Dziękujmy Bogu za to, że nigdy nas nie opuści. (zob. Hbr 13,5-6) Dziękujmy za to, że nie stawia na naszej drodze wyzwań większych niż te, z którymi możesz sobie poradzić. (zob. 1 Kor 10,13) Dziękujmy za to, że w chwilach słabości, Bóg objawia swoją łaskę. (zob. 2 Kor 12,9) Dziękujmy Mu za to, że Jego miłość nigdy się nie kończy. (zob. Ps 13,6) Dziękujmy za to, że każdy nasz dzień jest w Jego rękach (zob. Ps 31,15-16; 139,16) Dziękujmy za życie, którego sensem jest oddawanie Mu chwały, śmierć natomiast jest jedynie przejściem w miejsce nieustannej radości i pokoju. (zob. Flp 1,21) Dziękujmy Mu za to, że nie musimy mieć wątpliwości, czy mamy życie wieczne. (zob. 1 J 5,13-15) Dziękujmy Bogu za to wszystko i jeszcze więcej. Dziękujmy Mu znów i znów, i znów… aż lęk zostanie zastąpiony głębokim Bożym pokojem.

Niech Pan nie czeka na atak paniki, by zacząć się modlić. Modlitwę powinniśmy traktować bardziej jako profilaktykę, jako wzmacnianie naszych “mięśni duchowych”. Pielęgnując bliską więź z Bogiem, będziemy mieli siłę, by odeprzeć ataki lęku i uspokoić skołatane emocje.

Pora na aspekt fizyczny problemu. Ataki paniki są często oznaką, że nie radzimy sobie ze stresem. Polecamy w tym miejscu książkę Lęk i fobia Edmunda J. Bourne’a. Autor pokazuje na przykład, jak rozluźniać swoje ciało w momencie, gdy czujemy przypływ lęku. Mimo iż nie jest to książka chrześcijańska, można odnaleźć w niej wiele rozsądnych wskazówek w tej delikatnej i złożonej tematyce. Jak najbardziej zachęcamy również, by skontaktować się z lekarzem, który może stwierdzić, że w Pana przypadku właściwe będzie włączenie odpowiednich lekarstw. Leki mogą zapobiec lub zmniejszyć intensywność ataków paniki, co pozwoli skupić się na duchowych oraz emocjonalnych powodach lęku.

Po trzecie, trzeba wziąć pod lupę sferę naszych myśli. Warto przygotować sobie zestawienie kilku wersetów biblijnych, które pomagają wyciszyć się i popatrzeć na problem z innej perspektywy. (Pod artykułem zamieszczamy 10 takich przykładowych wersetów.) Pomocne jest, gdy czytamy słowa Pisma Świętego na głos. Gdy już to zrobimy, poświęćmy czas, by odkryć prawdy w nich zawarte. Słowo Boże posiada niezwykłą moc w sferze ducha i myśli. Sięgając po nie regularnie, nabieramy sił.

Na koniec, musimy przyjrzeć się także aspektowi emocjonalnemu. Paradoksalnie, wiele osób zmagających się ze stanami lękowymi nie poświęca należytej uwagi światu swoich emocji. Twierdzą, że: “wszystko to jest kwestia umysłu”. Jednak wewnętrzne lęki mogą być na przykład powiązane z zakodowanym w nas poczuciem odrzucenia lub zranienia, które towarzyszy nam od czasów dzieciństwa. Bardzo często lęk jest powodowany nieuleczonym bólem w naszej duszy. Bywa on zakorzeniony tak głęboko, że gdy tylko go dotkniemy (albo coś go dotknie), ujawnia się w postaci napadu paniki. Potrzebujemy więc rozpoznać, co jest pierwotną przyczyną naszego lęku. Często musimy przejść przez kilka warstw nim odkryjemy korzeń problemu.

Jeśli potrzebuje Pan zmierzyć się z negatywnymi sprawami (zdarzeniami, emocjami) z przeszłości, warto spotkać się z chrześcijańskim doradcą, który może w tym pomóc. Bardzo pomocne jest też, gdy mamy obok siebie zaufaną osobę (przyjaciel, członek rodziny, duchowny), z którą możemy o tym regularnie rozmawiać. Musi to być ktoś, kto zechce nas słuchać i wspierać w tym procesie. Otwarcie się przed takim przyjacielem może realnie przyczynić się do uwolnienia od presji, która ciąży na Pana życiu.

Lęk, ból emocjonalny jest równie dotkliwy jak ból fizyczny. To normalne, że pragniemy się od niego uwolnić. Z drugiej strony, niech Pan nie traktuje lęku jako czegoś, przed czym trzeba uciec. Ból jest sygnałem, że coś w nas wymaga uzdrowienia. Zamiast go uśmierzać, należy się z nim zmierzyć, poszukać jego przyczyny i podjąć kroki prowadzące ku rozwiązaniu. W tym sensie nawet emocjonalny ból może wnieść w nasze życie nową wartość. Pokazuje on nam prawdę o nas samych, ale też – gdy zwracamy się po pomoc do Słowa Bożego – prawdę o Bożej dobroci i łasce. Ufajmy, że “tym, którzy kochają Boga, wszystko służy dla ich dobra.” (zob. Rz 8,28)

***

Nie bój się i nie lękaj, ponieważ z tobą jest Pan, Bóg twój, wszędzie, gdziekolwiek pójdziesz. (Księga Jozuego 1,9)

Nie lękaj się, bo Ja jestem z tobą; nie trwóż się, bom Ja twoim Bogiem. Umacniam cię, jeszcze i wspomagam, podtrzymuję cię moją prawicą sprawiedliwą. (Księga Izajasza 41,10)

Kto przebywa w pieczy Najwyższego i w cieniu Wszechmocnego mieszka, mówi do Pana: “Ucieczko moja i Twierdzo, mój Boże, któremu ufam”. Bo On sam cię wyzwoli z sideł myśliwego i od zgubnego słowa. Okryje cię swymi piórami i schronisz się pod Jego skrzydła. (Księga Psalmów 91,1-4)

Ty bowiem jesteś dla mnie skałą i twierdzą; przez wzgląd na imię Twoje kieruj mną i prowadź mnie! Wydobądź mnie z sieci zastawionej na mnie, bo Ty jesteś moją ucieczką. (Księga Psalmów 31,4-5)

Moje owce słuchają mego głosu, a Ja znam je. Idą one za Mną i Ja daję im życie wieczne. Nie zginą one na wieki i nikt nie wyrwie ich z mojej ręki. (Ewangelia Jana 10,27-28)

Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? (List do Rzymian 8,31)

Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia, w Chrystusie. (List do Filipian 4,13)

Tak więc z ufnością możemy mówić: Pan jest pomocnikiem moim, nie będę się lękał. (List do Hebrajczyków 13,6)

Ale we wszystkim tym odnosimy pełne zwycięstwo dzięki Temu, który nas umiłował. I jestem pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani Zwierzchności, ani rzeczy teraźniejsze, ani przyszłe, ani Moce, ani co wysokie, ani co głębokie, ani jakiekolwiek inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Boga, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym. (List do Rzymian 8,37-39)

To wam powiedziałem, abyście pokój we Mnie mieli. Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat. (Ewangelia Jana 16,33)

Opublikowany w temacie: Przeciwności i oznaczony kategorią: , , , , , .

Służba Duszpasterska Insight for Living (Biblical Counselling Ministry) to zespół dyplomowanych doradców, którzy odpowiadają na telefony słuchaczy z całego świata, udzielając wsparcia i porady w oparciu o chrześcijańskie wartości. Duszpasterze z taktem i dyskrecją odpowiadają na pytania zainteresowanych, oferują modlitwę i biblijne wskazówki. Ważną częścią pracy BCM jest tworzenie artykułów i materiałów na tematy często poruszane przez słuchaczy.