Pytanie: Osoba, którą uważałam za swoją przyjaciółkę, naplotkowała komuś na mój temat. Bardzo mnie to zabolało. Zwierzyłam się jej ze spraw bardzo osobistych, a ona rozpowiedziała to naszym wspólnym znajomym. Teraz wręcz wstydzę się pokazywać publicznie. Szczerze mówiąc, jestem na nią wściekła. Nie odzywam się do niej i nie mam ochoty tego naprawiać. Wiem, że to nie jest właściwa postawa, ale ból i złość są silniejsze. Jak sobie z tym poradzić?
Odpowiedź: Plotka jest zabójcą przyjaźni. Kto sprawię rozgłasza, poróżnia przyjaciół (Księga Przysłów 17,9b; Biblia Tysiąclecia). Nic dziwnego, że w twojej głowie kotłują się teraz różne myśli i emocje – smutek z powodu rozpadu relacji, wstyd z powodu ujawnionego sekretu i złość z powodu postawy twojej znajomej.
Spędź trochę czasu sam na sam z Bogiem i poproś Go, by prześwietlił twoje serce. Możesz przelać swoje emocje na papier w formie listu do Boga. Nie ograniczaj się do przeanalizowania tylko tej konkretnej sytuacji. Być może uświadomisz sobie jakieś nierozwiązane sprawy z przeszłości, przypomnisz sobie podobne zdarzenia i odkryjesz powtarzające się mechanizmy świadczące o rysach na twoich relacjach.
Spisując swoje obserwacje, pamiętaj, że Bogu nie jest obojętne to, jak się czujesz. Jezus również został zdradzony przez przyjaciela. On rozumie twoje rozżalenie i może ci pomóc.
Biblia nigdzie nie sugeruje, że emocje są złe same w sobie. Chodzi o to, jak sobie z nimi radzimy. Możliwe, że zetknęłaś się już ze słowami św. Pawła: Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie (List do Efezjan 4,26; Biblia Warszawska). Gniew nie musi być grzechem, głównym problemem jest to, do czego może prowadzić. Frustracja i złość może przerodzić się w gorycz, obwinianie, chęć zemsty czy nienawiść. A więc kluczowe jest to, by uporać się z gniewem tak szybko, jak to możliwe – zanim przejmie nad tobą kontrolę.
Być może pomocna okaże się poniższa ilustracja. Wyobraź sobie, że wszystkie te emocje, które w tobie siedzą (i które opisałaś w liście do Boga), mają postać ciężkiej, metalowej kuli. Co możesz z nią zrobić? Możesz spróbować ją połknąć (stłumić swoje emocje), ale to doprowadzi do poważnych (fizycznych lub emocjonalnych) powikłań. Możesz cisnąć kulą w kogoś innego (wylać na niego negatywne emocje), ale to zrani tę osobę. Możesz się nią z kimś poprzerzucać (porozmawiać o tych emocjach z zaufaną osobą) – i z pewnością rozmowa jest o wiele lepszym pomysłem niż tłumienie problemu – ale koniec końców kula wróci do twoich rąk i będziesz musiał nieść ją dalej.
Czy istnieje inne rozwiązanie? Tak – oddaj ten problem Bogu. Przynieś Mu swoje emocje w modlitwie. Wyobraź sobie, że przerzucasz cały ten ciężar na Niego i… zrób to!
Św. Piotr pisze: Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego, gdyż Jemu zależy na was (1 List Piotra 5,7; Biblia Tysiąclecia). Przerzucenie bólu na Boga wymaga tego, byśmy nazwali swoje emocje po imieniu, wyznali, że nie potrafimy sobie sami z nimi poradzić, wyrzekli się prawa do odpłacenia pięknym za nadobne osobie, która nas skrzywdziła i zaufali Bogu, że nas przez to doświadczenie przeprowadzi.
Słowo “wyrzec” chyba najlepiej opisuje to, co musi się stać, by rozpoczął się proces uzdrowienia naszych emocji. Potrzebujemy uświadomić sobie swój gniew i uznać, że te emocje nie są bezpodstawne, ale potem musimy wyrzec się przysługującego nam prawa do sprawiedliwej odpłaty. Bóg powiedział: Do Mnie należy dokonywanie pomsty, Ja będę udzielał zapłaty (List do Rzymian 12,19; Biblia Warszawsko-Praska). On chce, byśmy Mu zaufali w kwestii egzekwowania naszych praw wobec tych, którzy nas skrzywdzili. Przyjdzie czas, kiedy każdy otrzyma “zapłatę” za swoje czyny, ale to już leży w gestii Boga.
To jest klucz do uwolnienia się z kajdan poczucia krzywdy. Nie znaczy to, że uczucie bólu ustąpi dokładnie w tej chwili, w której zdecydujemy się przerzucić nasz gniew na Boga. Zwykle zajmuje to więcej czasu. Ale proces uzdrowienia, raz zainaugurowany, stopniowo przywróci harmonię w naszym umyśle.
Czy jesteś gotowa oddać Bogu swój gniew? Czy też wciąż trzymasz się kurczowo myśli o zemście i nie chcesz wypuścić jej z rąk?
Być może nie masz potrzeby odpłacać tej osobie krzywdą za krzywdę, ale ból wywołany jej zachowaniem dalej jest bardzo silny. To normalne. Rana, którą ci zadano, będzie się jeszcze jakiś czas odzywać. Po prostu nie pozwól, by zaowocowała pragnieniem zemsty.
Następnym krokiem na drodze do pełnego rozwiązania tej sytuacji będzie twoja gotowość, by na wyrządzoną krzywdę odpowiedzieć dobrem. Choć wydaje się to bardzo trudne, w momencie, gdy wyrzekniesz się prawa do odpłaty, będziesz wolna, by okazać tej osobie miłość.
Posłuchaj słów Jezusa:
Lecz mówię wam [wszystkim], którzy Mnie słuchacie: Kochajcie waszych nieprzyjaciół; czyńcie dobrze tym, którzy was nienawidzą. Błogosławcie tym którzy wam złorzeczą, módlcie się za tych, którzy wam złorzeczą, módlcie się za tych, którzy was oczerniają.
Temu zaś, który cię uderzył w jeden policzek, nadstaw i drugi, a temu, kto ci zabierze płaszcz, nie zabraniaj [wziąć] także ubrania. Nie odmawiaj, gdy cię ktoś o coś prosi, i nie domagaj się zwrotu tego, co ci ktoś zabrał.
W ogóle postępujcie z ludźmi tak, jak chcielibyście, żeby ludzie postępowali z wami.
Jeśli bowiem kochacie jedynie tych, którzy was miłują, jakież w tym z waszej strony dobrodziejstwo? Czyż i grzesznicy nie okazują miłości tym, którzy ich kochają? A jeżeli dobrze czynicie tylko tym, którzy i wam dobrze czynią, to cóż to za dobrodziejstwo z waszej strony? Przecież grzesznicy tak samo postępują. Lub jeżeli pożyczacie tylko tym, o których wiecie, że wam dług oddadzą, to cóż za dobrodziejstwo z waszej strony? Przecież grzesznicy także pożyczają grzesznikom, żeby tyle samo otrzymać.
Raczej miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego w zamian nie spodziewając się, a wtedy wielka będzie wasza zapłata i będziecie synami Najwyższego, bo On również okazuje swoją łaskawość niewdzięcznikom i złym.
Bądźcie tedy miłosierni, bo i Ojciec wasz jest miłosierny.
(Ewangelia Łukasza 6,27-36; Biblia Tysiąclecia)
Miłosierdzie może poruszyć nawet najtwardsze sumienie. Pomyśl o tym, w jaki sposób możesz okazać tej osobie miłość – tak, pomimo tego, że na to nie zasługuje! Może drobny prezent lub życzliwy w tonie list? Czy myślisz, że ta osoba właściwie odczytałaby twoje intencje?
I w końcu, jeśli to tylko będzie możliwe, porozmawiaj z tą osobą. Powiedz jej o swoich odczuciach. Wysłuchaj, co ma do powiedzenia. Słuchanie nie musi od razu oznaczać zgadzania się ze wszystkim, co mówi. Po wysłuchaniu jej punktu widzenia, być może odkryjesz, że ta osoba wcale nie miała złych intencji. Może chciała opowiedzieć o twoich problemach innym, tak by więcej osób modliło się o ciebie. Oczywiście, to nie było fair – zdradzanie sekretów bez czyjejś zgody nigdy nie jest właściwe – i nie musisz usprawiedliwiać swojej przyjaciółki, ale postaraj się zrozumieć jej motywacje. Nie kłóć się z nią. Nie wyliczaj swoich krzywd. Nie forsuj swoich racji. Po prostu powiedz, jak się czujesz, przyznaj, że macie odmienny punkt widzenia na tę sytuację i… odpuść. Przecież zależy ci na odnowie tej relacji, a nie na pogłębianiu niezgody między wami.
Jeśli podejmiesz te kroki, otworzysz drogę do przebaczenia i odnowy. Działaj z nadzieją, że ta osoba zobaczy swój błąd i poprosi cię o przebaczenie. Jeśli to się nie stanie, wciąż możesz zrobić to, co należy do ciebie – wybacz, wyrzeknij się prawa do zemsty, poproś Boga, by usunął gorycz i wypełnił cię miłością.
A po tym, jak uporasz się z negatywnymi emocjami i wyjaśnisz to, co jest do wyjaśnienia… zaczerpnij głęboko świeżego powietrza i ciesz się życiem!