W języku angielskim na określenie przewlekłego stanu zmęczenia, zniechęcenia i wypalenia funkcjonuje zwrot “Jonaszowe dni” (Jonah days). Dni rozpaczy, cichej desperacji, odrętwienia… Tak właśnie musiał czuć się biblijny prorok Jonasz, skazany boskim wyrokiem na pobyt w brzuchu wielkiej ryby. Nie był jednak jedynym mężem bożym, który zmagał się z depresją. Bohaterski prorok Eliasz także ugiął się pod ciężarem strachu i zniechęcenia. Król Dawid przez lata błąkał się po pustyni, na próżno wyczekując Bożej pomocy.
Jeśli założyć, że depresja to szerokie pojęcie, obejmujące szeroką skalę obniżonego samopoczucia i negatywnego nastroju, trudno nie zgodzić się z twierdzeniem, że nikt z nas nie jest całkowicie odporny na jej ataki. Badania pokazują, że co piąty Amerykanin przynajmniej raz w życiu stanie się ofiarą przewlekłej depresji. Co więcej, wielu lekarzy twierdzi, że krótkotrwałe stany obniżonego nastroju są czymś równie pospolitym jak przeziębienie…
Ludzie wierzący nie są tu wyjątkiem. Różnica polega na tym, że z depresją nie musimy zmagać się o własnych siłach. W obecności wszechmocnego Boga możemy odnaleźć bezpieczną przystań. Wierząc, że Bogu nie jest obojętne, przez co przechodzimy i jak się czujemy oraz ufając, że On może umocnić tych, którzy upadają na duchu, przedstawiamy kilka praktycznych przemyśleń na temat przechodzenia przez “szare dni”.
Przebłyski Bożej chwały w mgle naszego smutku
Bóg może i chce użyć tego trudnego doświadczenia, przez które właśnie przechodzisz, dla Twojego dobra. Prawda jest jednak taka, że łatwiej zgodzić się z tą prawdą umysłem niż sercem. Przygnieceni smutkiem i zwątpieniem, mamy raczej ochotę krzyczeć: “Dlaczego, Boże?”. Kłócimy się z Bogiem albo… ignorujemy Go. Mamy nadzieję, że zorientuje się, jak bardzo nas zawiódł.
A Bóg? Bóg robi swoje. On naprawdę działa dla naszego dobra. Delikatnie tka w naszym wnętrzu coś pięknego – jeśli tylko pozwalamy Mu, by wpierw rozpuścił zalegające tam warstwy strachu, goryczy i niewiary. Uczy nas nowych głębin modlitwy – nawet pośród samotności i niepewności. Buduje w nas nowe pokłady cierpliwości – nawet kiedy okoliczności życia wymykają się nam spod kontroli. Powiększa nasze zasoby dobroci i łagodności – nawet w chwilach kiedy najchętniej wykrzyczelibyśmy na cały świat naszą frustrację.
Odnawia w nas nadzieję.
Bóg nie zmarnuje żadnej okazji, by kształtować nasze charaktery. Z Jego perspektywy trudności i kłopoty służą temu celowi nawet lepiej niż czasy bezproblemowe. On nie jest źródłem zła, które nas spotyka. W swojej mądrości potrafi jednak wziąć te “złe” doświadczenia i przekuć je w dobro.
Jak pielęgnować właściwą postawę?
Co robić, kiedy zmagamy się z negatywnymi myślami i depresyjnym nastrojem?
- Pielęgnuj intymną więź z Bogiem.
Poświęć czas na refleksję, modlitwę i szukanie bliskości twojego Stwórcy i Pana. Czytaj Psalmy lub inną literaturę zachęcającą do skupienia na tym, co naprawdę istotne. Rozmyślaj o Bogu i Jego charakterze.
- Oczekuj pozytywnego rozwiązania twojej sytuacji.
Nawet w najtrudniejszych okolicznościach wciąż mamy wolność, by zdecydować, z jakim nastawieniem przechodzimy przez daną sytuację. Użalanie się nad sobą wciąga nas głębiej i głębiej w bagno depresji. Wdzięczność pomaga nam się z niego wydostać.
- Nie staraj się za wszelką cenę zrozumieć, dlaczego cię to spotyka.
Zmagając się z depresją, bardzo często zdarza nam się kwestionować Bożą dobroć i mądrość. Chcielibyśmy wiedzieć, dlaczego Bóg dopuszcza pewne rzeczy w naszym życiu. On jednak nie jest zobowiązany, by wszystko nam zawczasu wytłumaczyć. Tak naprawdę, odpowiedzi na niektóre nasze pytania otrzymamy dopiero w niebie. Zaakceptujmy suwerenne prawo Boga do kierowania okolicznościami naszego życia.
- Skup się na potrzebach ludzi wokół ciebie.
Choć może to być ostatnia rzecz, jaka przychodzi ci do głowy w tym trudnym czasie, pomyśl o dołączeniu do grupy ludzi, którzy angażują się w pomoc innym, np. grupy modlitwy wstawienniczej albo rozważ opcję kilku godzin wolontariatu w lokalnym ośrodku pomocy społecznej. Rozejrzyj się – wokół ciebie są ludzie, którzy potrzebują twojej pomocy.
- Pielęgnuj zdrowe sposoby radzenia sobie z emocjonalnym napięciem.
Każdy z nas jest inny. Niektórym z nas najskuteczniej pomoże zrelaksować się rozmowa z przyjacielem. Dla innych nic nie działa lepiej niż ulubiona aktywność (hobby, sport, itd.). Inni jeszcze w momentach przeciążenia i stresu potrzebują przede wszystkim ciszy i samotności. Bądź świadomy, co nabardziej pomaga ci odprężyć się. Czyń to regularnie.
Idąc ciemną doliną smutku i depresji, uczymy się, co to naprawdę znaczy ufać Bogu. Nasza relacja z Nim może nabrać niezwykłej głębi. Bóg chce przyciągnąć nas bliżej Siebie – bliżej niż możemy to sobie nawet wyobrazić.
Oto, w co może obrócić nasze trudne doświadczenia nasz kochający Ojciec!
Odkryłem, że tym, co potrzebuję zrobić w pierwszej kolejności, by pokonać napierające uczucie przygnębienia, to zwrócić swoją uwagę w stronę Boga, przyjść z moim smutkiem do Niego. Wiem, że zamykanie się w sobie i użalanie nad sobą tylko pogarsza sytuację. Na przekór wszystkiego wołajmy do Boga – wzdychajmy, jęczmy, łkajmy – za wszelką cenę nie pozwólmy depresji odgrodzić nas od naszego Pana. On czeka, by usłyszeć twój głos!
Chuck Swindoll
Pamiętaj o tym, co Pismo Święte mówi na temat depresji
- Depresja nie jest grzechem, ale symptomem
- Użalanie się nad sobą pogarsza tylko sytuację (zob. List do Efezjan 4,31-32)
- Kluczem do zwycięstwa nad smutkiem jest świadomość, że Bóg mnie kocha (zob. List do Rzymian 8,39)
- Do naszej dyspozycji mamy w każdym momencie Bożą zbroję (Zob. List do Efezjan 6,10-18)
Za: Barb Peil, “Depression: Hope for the Gray Days”, w: Insights (Styczeń 1999): s. 2. Copyright © 1999 Insight for Living. Wszelkie prawa zastrzeżone.